GŁÓWNA
 ZNAK
 ZNAKI
 SONGS
 NEWS
 PROROCTWO
 POLITYKA
 ŚWIADECTWA
 ATEIZM
 ISLAM
 KOMIX
 BOOKS
 RÓŻNE
 WYDARZENIA
 AKTUALNOŚCI
 RADIO
 RADIO II
 TELEWIZJA
 KURNIK
 NO COMMENT
 O NAS
 KONTAKT

 DARMO

BIBLIA
   /do czytania/

BIBLIA WARSZAWSKA
   /do słuchania/

KONKORDANCJA


 proroctwo
 ukrzyowanie
 imperia czasw koca
 wizja
 wizja koca
 eschatologia
 dylemat
 muszkieterzy
Wizja koca
 


Wizja koca

William Booth
Tumaczenie: Dominika Picheta

Podczas jednej z moich ostatnich podry zostaem poprowadzony, by rozway duchow kondycj tumw mnie otaczajcych, ludzi yjcych niezalenie od swego wiecznego powoania w jak najbardziej otwartym, bezwstydnym buncie przeciwko Bogu. Mylaem o tych milionach ludzi wok mnie, poddanych pijastwu i przyjemnociom, interesom i zmartwieniom, polityce i problemom, w wielu przypadkach trwajcych w blunierstwie i zagniewaniu.

Podczas tych rozwaa miaem wizj.

Widziaem ciemny, burzliwy ocean. Wisiay nad nim cikie, ciemne chmury, a od czasu do czasu przecinay je wyrane byskawice i przetaczay si gromy. Gdy wiay wyjce wiatry, fale podnosiy si i pieniy. W tym oceanie widziaem mnstwo istot ludzkich wcignitych w wiry i pywajcych, krzyczcych, piszczcych, przeklinajcych i zmagajcych si, a kada z nich zapadaa si coraz bardziej. Gdy tak przeklinali i krzyczeli wynoszeni byli znw na powierzchni, krzyczeli znowu, a wtedy tonli, by ju wicej nie wypyn.

Widziaem te wynurzajc si z tego ciemnego, zego oceanu potn ska, ktrej wierzchoek siga wyej ni ciemne chmury zwisajce nad burzliwym morzem. Wok podstawy tej skay zobaczyem pask platform i z zachwytem ogldaem cz tych biednych, zmagajcych si, toncych biedakw wydostajcych si z oceanu i wspinajcych na platform. Widziaem, e cz z tych, ktrzy ju byli bezpieczni pomagaa tym biednym stworzeniom, ktre cigle byy w wodzie, wspi si na bezpieczne miejsce.

Przyjrzawszy si lepiej zobaczyem grup tych, ktrzy uratowali si, uywajcych drabin, lin i odzi, by wycign zmagajcych si jeszcze z wody. Byli take tacy, ktrzy wskakiwali do wody nie zwracajc uwagi na konsekwencje, pragnc uratowa toncych. Nie byem pewien, co wywoywao we mnie najwicej radoci - widok biednych ludzi wspinajcych si na ska i znajdujcych bezpieczne miejsce czy te powicenie tych, ktrzy byli w peni oddani wysikom, by wyzwoli swych towarzyszy.

Samolubne starania

Zadziwia mnie jednak jedna rzecz: pomimo i kady ze znajdujcych si na skale zosta wczeniej wyratowany z oceanu, prawie wszyscy zdawali si zapomina o jego grozie, tej ciemnoci i niebezpieczestwie, ktre ju ich nie dotyczyy. Tym, co wydao mi si zarwno dziwne, jak i szokujce by fakt, e ludzie ci nie objawiali absolutnie adnej troski o te biedne, zgubione istoty, ktre zmagay si i tony przed ich oczami, cho wiele z nich byo czonkami rodzin uratowanych. Ten brak troski na pewno nie by wynikiem ich niewiadomoci, poniewa yli kiedy w tej sytuacji, regularnie uczszczajc na wykady, gdzie opisywano stan tych biednych, toncych stworze.

Przebywajcy na platformie zajci byli rnym dziaaniem. Niektrzy dnie i noce zajmowali si swymi interesami, skadajc swe oszczdnoci w bankach i sejfach. Wielu spdzao czas podziwiajc rosnce na skale kwiaty, malujc, grajc na instrumentach lub nakadajc adne ubrania w nadziei, e bd podziwiani.

Na platformie byli i tacy, ktrzy zajmowali si gwnie jedzeniem i piciem. Inni spdzali czas sprzeczajc si na temat toncych ludzi, dyskutujc, co stanie si z nimi w przyszoci, podczas gdy inni cieszyli si, i wypenili swj obowizek wobec zgubionych poprzez organizacj ciekawych ceremonii religijnych.

Niektrzy z tumu, ktry znalaz ju miejsce schronienia, odkryli drog wiodc w gr skay, na wysz platform znajdujc si nad warstw chmur zwisajcych nad oceanem. Mieli stamtd dobry widok na centraln cz ldu, gdzie mieli nadziej si kiedy znale. Na tej wyszej platformie spdzali czas na myleniu o przyjemnych rzeczach, gratulujc sobie wzajemnie tego szczcia, i s uratowani z burzliwej gbi i piewajc pieni o tej radoci, ktrej dostpi, gdy zostan zabrani na stay ld. Wszystko to dziao si podczas gdy rzesze zmagajcych si, wrzeszczcych ludzi tony w ciemnej, wzburzonej wodzie na oczach tych, ktrzy zadowoleni siedzieli i czekali na dzie, w ktrym opuszcz ska.

Ratownicy

Jake bardzo pragnem zobaczy rzesz ludzi zaangaowanych w ratowanie innych, zamiast tamtej maej garstki! Tych kilku robotnikw, ktrych widziaem, zdawao si robi niewiele poza pakaniem i pomaganiem ludziom. Oddawali si bez reszty i z uporem bagali znajdujcych si wok ludzi o pomoc. Byo to jednak uznane za nonsensowne przez wielu prawidowych i religijnych ludzi. Mimo wszystko kontynuowali oni prac, oddajc wszystko, co mieli na kupno odzi, lin i innego wyposaenia pomocnego do ratowania biednych, toncych ludzi.

I wtedy zobaczyem co cudownego. Cierpienie, zagroenie i ale tych biednych, zmagajcych si w ciemnym morzu istot wywoay smutek Boga w niebie - poruszyy Go tak bardzo, e zesa wspania Istot, by ich uwolni. Ten kto przyby prosto z Jego paacu poprzez ciemne chmury, wprost do rozszalaego morza pomidzy toncych ludzi. Zacz On ich ratowa wrd paczu i ez, a pot Jego blu spywa wraz z krwi. Gdy bra w ramiona toncych, prbujc postawi ich na skale, cigle paka i woa do uratowanych - tych, ktrym ju pomg swymi pokrwawionymi rkami - aby pomogli w tym trudnym, wymagajcym zadaniu, jakim byo ratowanie ich towarzyszy.

Najbardziej przeraajce wydawao si to, e ci znajdujcy si na platformie, do ktrych woa, byli tak zajci swymi sprawami i problemami, oszczdzaniem pienidzy i przyjemnociami, rodzinami i obowizkami religijnymi lub przygotowaniem do podry do centrum ldu, e nie zwracali uwagi na woanie tej Istoty, ktr uwielbiali - Tego, ktry sam zszed do morza. Gdy syszeli woanie ignorowali je zupenie lub po prostu nie zwracali na nie uwagi. I w ten sposb kolejne rzesze zmagay si, woay i tony w ciemnociach.

I wtedy zobaczyem co, co byo dla mnie jeszcze bardziej przeraajce ni wszystko, co dotd widziaem. Niektrzy z ludzi na platformie, wczeniej proszeni przez t wspania Istot, by przyszli pomc w tym trudnym zadaniu, przez cay czas modlili si do tego kogo, by przyby. Niektrzy chcieli, by przyszed i zosta z nimi oddajc czas i si, by uczyni ich szczliwszymi. Niektrzy chcieli, aby przyszed i pomg im poczu si bardziej bezpiecznie na skale, gdy wiadomo byo, i niektrzy chodzili tak nieuwanie, e tracili grunt pod nogami wpadajc z powrotem do wody. Ludzie ci spotykali si, wchodzili tak wysoko, jak mogli i patrzc w stron staego ldu, gdzie myleli, e znajduje si ta wspaniaa Istota, woali: “Przyjd do nas! Przyjd i pom nam!” Przez ten cay czas On by na dole, pomidzy zmagajcymi si, toncymi stworzeniami. Otaczajc ich swymi ramionami prbowa ich wycign, spogldajc bagalnie, ale bezskutecznie na tych znajdujcych si na skale. Jego gos by ochrypy od woania: “Przyjdcie do Mnie! Przyjdcie i pomcie Mi!”


INTERPRETACJA WIZJI