|
PRZYPŁYW
Pięknie wygląda błękitne niebo i biały piasek. Jest wspaniały, cichy niedzielny dzień, a to burzliwe morze u wybrzeża Borkum zachowuje się tak, jakby spało. Na skutek odpływu uciszyły się niespokojne fale i woda się oddaliła. Trzech rozbawionych chłopców szło wzdłuż brzegu. Śmiali się, skakali i zaczepiali nawzajem. Kiedy szli wzdłuż piaszczystego wybrzeża, zobaczyli pozostawiony przez morze olbrzymi zwój. Chłopcy od razu zainteresowali się tym znaleziskiem. Były to grube i ciężkie łańcuchy, które służyły do zakotwiczenia transatlantyckiego przewodu elektrycznego. Prowadził on z Borkum do morza. Podczas odpływu - kiedy masy wody cofały sie w głąb morza, łańcuchy stawały się widoczne i leżały luzem. Na solidnie wykutych ogniwach wisiały brązowe wodorosty i zielona trawa. Naraz Uwe, jeden z chłopców, z wielkim trudem, mocno natężając mięśnie, podniósł łańcuch w górę na wysokość metra i rzucił na wilgotny piasek. Koledzy poszli w jego ślady. Natężając na przemian swe ramiona, bardzo zasapani, zakończyli zabawę. Po krótkim czasie wymyślili coś innego. Kazdy miał nogą podnieść łańcuch, wkładając stopę w jedno z ogniw. Zabawa znów okazała się udana. Kiedy noga z łańcuchem była uniesiona, druga mocno grzęzła w mokrym i grząskim gruncie. Ale co się wydarzyło? Oto Uwe, będący najsilniejszym z chłopców, nagle przechylił się do tyłu i upadł na plecy. Gdy próbował się podnieść, podpierając się rękami, koledzy śmiali się do rozpuku z niego, wskazując palcami na jego mokre spodnie. Dopiero po chwili zauważyli, co się właściwie wydarzyło. Noga Uwe utknęła w ogniwie łańcucha. Jens i Heiner, śmiejąc się i żartując, wołali: "Jesteś uwięziony! Musisz utonąć"! Lecz po chwili zaczęli uwalniać swego kolegę, próbując rozwiązać jego trzewik i wyjąć nogę. Jednak Ich starania o uwolnienie stopy z ogniwa łańcucha były daremne, gdyż stopa już mocno opuchła. Tymczasem zaczęło się ściemniać. Usłyszeli najpierw słaby, ale z biegiem czasu coraz głośniejszy szum morza. Zbliżał się przypływ. Śmiertelnie przerażeni pracowali nad uwolnieniem kolegi. Szarpali nim i potrząsali. Krople potu spływały po ich rozpalonych i pełnych zwątpienia twarzach. Uwe jęczał i krzyczał. Woda nieustannie napływała. Z każdą minutą coraz bardziej zalewały ich fale. Nie było innego wyjścia, jak tylko zostawić kolegę i uciekać. Dwaj chłopcy ostatkiem sił dotarli do brzegu, a nad ich uwięzionym kolegą zwarły się woda i mrok. Strasznie zakończyła się ta na pozór niewinna zabawa. Podobnie dzieje się z każdym, kto nie uznał Jezusa Chrystusa za swojego Pana i Zbawiciela. Obezwładnia go długi łańcuch grzechów i win. Początkowo bardzo lekko, potem coraz silniej, aż wreszcie zmuszony jest wołać: "Nie mogę już się uwolnić"! Pewnego dnia wody strasznego sądu dosięgną każdego z nas. Pomimo tego chcę ci przekazać radosną wieść: Pan Jezus uwalnia więźniów! (Ps 146,7). Jeśli Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie /Jan 8,36). Czy chcesz dalej żyć zniewolony brzemieniem grzechów? |
Ewangelia 4
Ewangelia 6
|