|
Kronika Katolicka cz.I
wersja audio
ŚWIĘTA EUCHARYSTIA -
- jedzenie ciała boskiej istoty
Być może ktoś będzie zastanawiać się, dlaczego podejmując
się analizy doktryn Kościoła katolickiego w świetle Pisma Świętego,
jako pierwszy temat "Kroniki Katolickiej" wybrałem zagadnienie
dotyczące "rzymskiej interpretacji Wieczerzy Pańskiej" - zwanej
popularnie "komunią".
Zapewne większość protestantów spodziewałaby się, że zacznę
od bardziej jaskrawych przykładów odejścia doktryny katolickiej od podstaw
biblijnych, takich jak: oddawanie czci Marii Dziewicy i modlenie
się do niej, wiara w nieomylność papieża, nauka o czyśćcu oraz modlitwy
za zmarłych, torturowanie i palenie na stosach ludzi oskarżonych
o "herezję" itp. Niewątpliwie tymi tematami zajmiemy się
szczegółowo w następnych rozdziałach.
Sądzę jednak, że już w tym pierwszym artykule
powinniśmy dotrzeć bezpośrednio do samych korzeni, zanim będziemy się
wspinać po poszczególnych gałęziach doktryn i praktyk rzymskokatolickich.
Każdy katolik posiadający chociażby minimalną wiedzę o swoim Kościele
wie, że centralnym, kulminacyjnym punktem każdego zgromadzenia zwanego
"mszą" jest "święta eucharystia".
EUCHARYSTIA
Słowo "eucharystia" jest pochodzenia greckiego
i oznacza "dziękczynienie". Podczas ostatniej wieczerzy
opisanej w ewangeliach mówi się, że Jezus przed przełamaniem
chleba "odmawiał dziękczynienie" (Łk 22,19) i dlatego
to słowo we wczesnym Kościele katolickim stało się właściwą nazwą >>Wieczerzy
Pańskiej<<. Obecnie częściej używa się tej nazwy w odniesieniu
do pewnych elementów komunii, w szczególności do hostii lub opłatka,
ale również sama ceremonia w dalszym ciągu jest nazywana "świętą
eucharystią". U czytającego może zrodzić się pytanie, po co
zadaję sobie tyle trudu, żeby wyjaśnić coś tak niewinnego i nieszkodliwego
jak ceremonia znana na całym świecie pod nazwą komunii.
Jeżeli kiedykolwiek byłeś w Kościele (protestanckim
bądź katolickim), to prawdopodobnie brałeś udział w liturgii komunii.
Dlaczego więc roztrząsać sprawę chleba i wina oraz robić z tego
problem? Dlaczego? Dlatego, że właśnie tutaj, przy chlebie i winie
kończy się podobieństwo pomiędzy nabożeństwem ewangelicznym a mszą
rzymskokatolicką.
TRANSSUBSTANCJACJA - PRZEISTOCZENIE
Powyższe słowo jest samo w sobie pełnym twierdzeniem
teologicznym ... oraz nazwą doktryny stanowiącej źródło całego zestawu
najbardziej zadziwiających wierzeń i praktyk, jakie były kiedykolwiek
szerzone pod szyldem religii. Tylko bardzo niewielu ludzi wie, w co
Kościół katolicki wierzy i czego naucza w odniesieniu do eucharystii
i jestem przekonany, że jeszcze mniejsza liczba katolików zdaje
sobie sprawę z tego, w czym faktycznie bierze udział. Od najwcześniejszego
dzieciństwa słyszeli: "To jest ciało Chrystusa", gdy ksiądz
ostrożnie kładł opłatek na ich język. W miarę jak dorastali,
ceremonia ta stała się nieodłączną częścią ich normalnego życia religijnego,
tak że nigdy im nawet nie przyszło na myśl kwestionować,
że w ustach mieli Jezusa Chrystusa we własnej osobie!
Być może trudno będzie im w to uwierzyć, ale takie
właśnie jest dosłowne znaczenie terminu "transsubstancjacja".
Kościół rzymskokatolicki naucza swych wiernych, że chleb i wino
używane podczas mszy realnie i fizycznie przekształcają się w ciało
i krew Jezusa Chrystusa po tym, jak kapłan pobłogosławi je podczas
liturgii. Chociaż być może brzmi to dla ciebie szokująco, jest to jednak
dopiero początek. Implikacje i praktyczne wnioski wypływające z tej
doktryny są dla umysłu ludzkiego absolutnie bulwersujące.
WYŁĄCZNY PRZYWILEJ
Kościół katolicki uczy np., że jego kapłani mają
wyłączny przywilej wypowiadania błogosławieństwa, pod wpływem którego
chleb i wino użyte w czasie komunii przemieniają się w rzeczywiste
ciało Jezusa, i że wobec tego jest on jedynym kościołem, w którym
Jezus "przebywa fizycznie" również dziś.
Pozwolę sobie zacytować list, napisany przez oddanego
katolika do jednej z dziewcząt w naszej społeczności: "Chcąc
wyjaśnić czym jest Kościół Katolicki należałoby napisać wiele tomów, lecz
istotne jest to, że został on założony przez Jezusa Chrystusa, gdy
był On tutaj na ziemi. Jest to jedyny Kościół założony przez Jezusa.
Najcenniejsze w naszym Kościele jest to, że mieszka w nim
Jezus Chrystus obecny pod postacią Świętej Eucharystii - On tam rzeczywiście
przebywa jako ciało, dusza i boskość. On jest Bogiem i w swojej
wszechmocy może uczynić wszystko co zechce, a jednak zdecydował
się pozostać z nami aż do skończenia świata pod postacią hostii
(tj. opłatka) w Świętej Komunii".
Jeśli myślisz, że jest to odosobniona opinia jakiegoś
fanatyka i że Kościół katolicki jako całość nie wyznaje i nie
uczy tego, to proszę cię, abyś czytał dalej ten traktat.
Nie tylko jest to oficjalną nauką Rzymu, lecz zgodnie
z nieodwołalnym dekretem kościelnym (zwanym dogmatem), każdy kto
nie wyznaje tej nauki we wszystkich szczegółach, zostaje uznany za winnego
i przeklęty na zawsze!
SOBÓR TRYDENCKI
Podczas gdy Europa elektryzowana była pełnymi ekspresji
kazaniami Reformacji w XVI wieku, hierarchia katolicka zebrała razem
swoich teologów, którzy pracowali przez osiemnaście lat nad sformułowaniem
dokumentu o transsubstancjacji. Dokument ten stanowi do dzisiaj podstawę
doktryny katolickiej.
Na II Soborze Watykańskim, rozpoczętym w 1963 r.,
papież Jan XXIII oświadczył: "Przyjmuję w całej rozciągłości
wszystko, co zostało postanowione i ogłoszone na Soborze
Trydenckim".
CO POSTANOWIŁ SOBÓR TRYDENCKI?
Oto kilka wybranych fragmentów z tego dokumentu:
KANON I: "Jeżeli ktokolwiek zaprzeczy, że ciało
i krew razem z duszą i Bóstwem naszego Pana Jezusa Chrystusa,
a więc cały Chrystus są prawdziwe, rzeczywiste i cieleśnie obecne
w sakramencie Przenajświętszej Eucharystii i jeżeli twierdzi,
że jest On tam tylko w sposób symboliczny - to niech będzie
przeklęty!"
KANON II: "Jeżeli ktokolwiek będzie twierdził,
że materia chleba i wina pozostaje w sakramencie Przenajświętszej
Eucharystii razem z ciałem i krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa...
- niech będzie przeklęty!"
KANON IV: "Jeżeli ktokolwiek będzie twierdził,
że Chrystus - jednorodzony Syn Boga nie powinien być czczony
w świętym sakramencie Eucharystii i publicznie uwielbiony (w
Latrii), i że nie należy Mu oddawać czci w zewnętrznych,
uroczystych procesjach zgodnie z chwalebnymi i powszechnymi
obrzędami i zwyczajami Kościoła Świętego, i że uwielbiający
Go są bałwochwalcami - niech będzie przeklęty!"
ODDAWANIE CZCI HOSTII
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu
(...) nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył...
(Wj 20,4-5).
Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele
Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie (J 4,24).
W Kanonie jest mowa o obrzędzie uwielbiającym zwanym
"Latria". Nie jest to jedynie "starodawny obrzęd",
lecz i dzisiaj jest gruntownie praktykowany na licznych mszach.
po tym, jak chleb zostaje rzekomo "przemieniony" przez
kapłana w Chrystusa i zostaje umieszczony w pojemniku zwanym
"monstrancją". Przed tą monstrancją każdy katolik musi się kłaniać
i oddawać cześć (przez klęknięcie) małemu opłatkowi jako Bogu! Czasami
odbywają się uroczyste procesje i uroczyste przemarsze, podczas których
ludzie kłaniają się, oddają cześć i uwielbiają to! Rzymska nauka
mówiąca, że Jezus jest fizycznie obecny w każdym okruchu chleba,
powoduje wiele innych doktrynalnych i praktycznych problemów.
Co na przykład zrobić z "przemienionymi
w Chrystusa" opłatkami, które pozostały niewykorzystane po zakończeniu
mszy? Czy one ponownie "zamieniają się" w chleb? Obawiam
się, że nie, gdyż zgodnie z czwartym Kanonem Soboru Trydenckiego
pozostają one ciałem. Więc nie myśl, że czterysta lat liczący
dekret jest jakimś starym zakurzonym dokumentem, leżącym gdzieś w muzeum
- on w całej rozciągłości jest stosowany i gorliwie praktykowany.
Jako przykład przytoczę urywek z oficjalnej katolickiej
instrukcji do użytku domowego, wydanej w 1978 r.: "Jezus Chrystus
nie przestaje być obecny pod postacią chleba i wina po skończeniu
mszy. Ponadto hostie są przechowywane we wszystkich kościołach katolickich.
W hostiach tych Jezus jest prawdziwie i fizycznie obecny tak
długo, jak długo trwa postać chleba".
Katolicy wobec tego mają chwalebny zwyczaj "odwiedzania
PANA" w Kościołach, aby ofiarować Mu swoją wdzięczność, swoje
uwielbienie, aby prosić Go o pomoc i przebaczenie, aby uczynić
z niego centrum swego codziennego życia (The Spirit of Jesus - Catholic
Home Study Instruction Course, tom 3, str. 92). Jest to niewiarygodna
interpretacja tego, jak uczynić z Jezusa centrum swego codziennego
życia!
KIEDY POWSTAŁA TA NAUKA?
Nauka o transsubstancjacji nie powstała w czasach
Ostatniej Wieczerzy, jak sądzi większość katolików. Była ona przedmiotem
kontrowersji przez wiele stuleci zanim stała się kanonem wiary, co według
Rzymu oznacza, że jest niezbędna do zbawienia.
A CO MÓWI PISMO ŚWIĘTE?
W Liście do Hebrajczyków można przeczytać, że ofiara
Chrystusa na krzyżu dokonana została "raz na zawsze",
a nie że ma się ona dokonywać codziennie na ołtarzach.
Biblia wielokrotnie potwierdza w sposób jak najbardziej jasny i jednoznaczny,
że Chrystus w jednorazowym akcie dokonał ofiary zupełnej. W rozdziałach
7, 9 i 10 napisane jest, że ofiara ta nigdy nie będzie
powtórzona: "...który nie jest obowiązany, jak inni arcykapłani,
do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem
za grzechy ludzi" (7,27); "...przez własną krew
wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie
(...) nie po to, aby się częstokroć miał ofiarować (...) ale
raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków, na zgładzenie grzechów
przez ofiarę z samego siebie (...) tak Chrystus raz jeden był ofiarowany
dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku
z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują"
(9,12,25-26.28); "...uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa
Chrystusa raz na zawsze. Wprawdzie każdy kapłan staje codziennie
do wykonywania swej służby, wiele razy te same składając ofiary, które
żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Ten przeciwnie, złożywszy
raz na zawsze Jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy
Boga (...) Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy
są uświęceni" (10,10-12.14).
Zwróćmy uwagę, że w powyższych wierszach ustawicznie
pojawia się zwrot "raz na zawsze", który podkreśla,
jak zupełną, doskonałą i ostateczną była ofiara Jezusa Chrystusa!
Dzieło, którego dokonał na krzyżu, jest wydarzeniem historycznym
nie wymagającym powtórzenia i w istocie nie może być powtórzone.
Paweł pisał:
...Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera
(Rz 6,9).
Stwarzanie pozorów nieustannego ofiarowania za grzech
jest czymś bardziej niż nikczemnym, jest bluźnierstwem - prawdziwym wypełnieniem
słów Pisma: "Niemożliwe jest tych, którzy odpadli, odnowić ku
nawróceniu. Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają
Go na pośmiewisko" (Hbr 6,4.6).
JEZUS - JEDYNY KAPŁAN
Jezus stał się nie tylko doskonałą ofiarą za grzech,
ale zadowolił Boga całkowitym wypełnieniem wymagań starego przymierza
i stał się "pośrednikiem lepszego przymierza" (Hbr
8,6). Oznacza to, że Jezus jest arcykapłanem każdego prawdziwie wierzącego!
"Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi,
człowiek Chrystus Jezus" (1Tm 2,5).
Biblia uczy, że kapłaństwo Jezusa Chrystusa jest
wyjątkowe. "Tyś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka"
(Ps 110,4; Hbr 5,6 i 7,17); "Ten właśnie, ponieważ trwa
na wieki, ma kapłaństwo nieprzemijające" (Hbr 7,24), a to
oznacza, że nie może być przekazane nikomu innemu!
Kościół rzymskokatolicki uczy, że to sam Jezus nakazał
apostołom (podczas Ostatniej Wieczerzy), żeby ustanowili pokolenia kapłanów.
W związku z tym, Rzym na przestrzeni wieków uczy, że jego
kapłani faktycznie sprawują i wypełniają kapłaństwo Jezusa Chrystusa,
nazywając się "innymi Chrystusami".
To wyjaśnia pochlebstwa i zaszczyty, jakimi obsypuje
się księży rzymskokatolickich. Francuski święty katolicki J.B.N. Vianncy
powiedział, co następuje: "Tam, gdzie nie ma księdza, tam
nie ma ofiary, a tam gdzie nie ma ofiary, tam nie ma
religii... bez księdza śmierć i cierpienie naszego Pana nie przyniosłoby
nam żadnych korzyści... widzicie więc, jaką moc ma ksiądz! Przez jedno
słowo wypowiedziane przez siebie, przemienia on kawałek chleba w Boga!
Jest to większe dokonanie niż stworzenie świata". Mówił również:
"Gdybym spotkał księdza i anioła, to pozdrowiłbym najpierw księdza,
potem anioła; anioł jest przyjacielem Boga, ksiądz jest wszystkim"...
Co za poniżenie dla Jezusa Chrystusa, tego, który otrzymał imię ponad
wszystkie inne imiona.
CZY JEDNAK W RZYMIE NIE ZACHODZI PRZEMIANA?
Dziś wiele ludzi ma nadzieję, że Rzym powraca do
chrześcijaństwa biblijnego. Przytaczają reformy, jakich dokonało Vaticanum
II, np.: odprawianie mszy w językach narodowych, rozluźnienie tabu
typu zakaz jedzenia w piątki, itp. Wskazują wciąż na rozwój
odnowy charyzmatycznej. Wszystko to wydaje się być pozytywne i wielu
entuzjazmuje się tym. Większość jednak nie zdaje sobie sprawy, że zmiany
te są powierzchowne. Rzym nigdy nie będzie w stanie odrzucić
ofiary mszy - może jedynie nieco zmodyfikować ją tak, żeby ukryć jej prawdziwe
znaczenie.
Jak wcześniej czytaliśmy, papież Jan XXIII stwierdził
jasno, że jego kościół jest związany z "wszystkimi naukami
Kościoła w całej ich rozciągłości i szczegółowości, przyświecającymi
nam wciąż z aktów Soboru Trydenckiego oraz I Soboru Watykańskiego
..." (Dokumenty Watykan II, S. J. Abbot):
Nie powinno być trudnym do zrozumienia, dlaczego Msza jest
tak ważnym elementem w obrzędach Kościoła. Msza jest prawdziwą Jego
istotą. Wokół niej koncentruje się życie Kościoła i od niej zależy
jego egzystencja. Gdyby nie było Mszy, nie byłoby Kościoła Katolickiego.
Stanowi ona akt oddawania Bogu naszej czci, o którym wiemy, że jest
godny tego, gdyż jest to ofiara Jego własnego Syna. To, czego nie mogły
dokonać ofiary starego zakonu i czego nie może dokonać żaden
inny akt oddawania ludzkiej czci, tego dokonuje Msza. Dokonuje się w niej
doskonałe zadośćuczynienie za grzechy. Dusze ludzi jeszcze nie narodzonych
oraz tych, którzy żyją obecnie i również te, które powołane
zostały do istnienia od czasu ofiary Chrystusa - potrzebują zbawienia,
które Chrystus dla nich zdobył. Właśnie poprzez naszą Mszę oraz poprzez
inne sakramenty, efekty zbawienia stają się dostępne dla dusz ludzkich.
Oczywiste jest to, że założenie o ustawicznej
ofierze Chrystusa za grzechy stanowi fundament całej nauki i wierzenia
Rzymu.
Wobec powyższego nasuwa się jasny wniosek, iż Rzym na zawsze
związał się z wierzeniem, że msza jest środkiem wyjednującym
odpuszczenie grzechów. Usunięcie tego wierzenia z jego systemu teologicznego
byłoby podobne do wytrącenia filaru spod wielkiej budowli - runąłby cały
gmach.
OFIARA MSZY - Jezus umiera ponownie
Poprzednio gruntownie zbadaliśmy doktrynę transsubstancjacji,
jej historię, sposób praktykowania oraz znaczenie. Ale dopiero teraz
zamierzam odpowiedzieć na pytanie, dlaczego na mszy musi być
obecne ciało i krew Jezusa w dosłowny sposób? Jakiemu celowi
ma to służyć?
Odpowiedź zawiera się w tych zaskakujących słowach:
"Ofiara Mszy jest tą samą ofiarą krzyża, gdyż jest ten sam kapłan,
ta sama ofiara i ten sam cel ofiarowania".
A oto słowa papieża Piusa IV: "Wyznaję również,
że w Mszy ofiarowana jest Bogu prawdziwa, właściwa, przebłagalna
ofiara za żywych i umarłych".
Oto niewiarygodna "prawda"! Kościół rzymskokatolicki
wierzy i naucza, że na każdej mszy w każdym kościele
na całym świecie (około 200000 [ słownie: dwieście tys.] mszy dziennie)
Jezus jest ofiarowany fizycznie za grzechy wiernych (co ma przynieść
pożytek nie tylko żywym, ale i umarłym). Każda msza rzymska
jest rzeczywistym odzwierciedleniem śmierci Jezusa za grzechy świata.
Nie jest to symboliczne odtworzenie! Jest to dosłowne, rzeczywiste
ofiarowanie ciała i krwi naszego Pana jako codzienne zadośćuczynienie
za wszystkie grzechy popełnione od czasu śmierci Jezusa na krzyżu
prawie 2000 lat temu.
Oto dlaczego używane we mszy chleb i wino muszą
przeistaczać się w fizyczne ciało i krew Jezusa tak, aby można
je było ponownie ofiarować za grzechy:
"Święta Eucharystia jest nieustanną kontynuacją tego
aktu ofiarowania i oddania się naszego Pana. Gdy celebrowana jest
Wieczerza Pańska, Chrystus ponownie ofiarowuje siebie Ojcu w tym
akcie całkowitego oddania się przez swoją śmierć. On ofiarowuje
Siebie nieustannie Ojcu, w tym samym wiecznym akcie ofiarowania,
który zaczął się na krzyżu i nigdy nie ustanie"
(Sons of God in Christ, tom 4, str. 117).
"Msza jest identyczna z Kalwarią - jest
to ofiara za grzech - musi być nieustająca, aby mogła unicestwić
grzechy" (For Them Also, str. 289-299).
Katechizm Soboru Trydenckiego zobowiązuje duchownych
do nauczania, że artykuły mszy nie tylko zawierają "ciało,
kości i nerwy jako części Chrystusa, ale również całego Chrystusa"
(Encyklopedia of Religion, tom 2, str. 77). Nazywa się to więc
zarówno "ofiarą mszy" jak i "odnowieniem ofiary krzyża"
(Catholic Word List, str. 45).
NAUKA SOBORU TRYDENCKIEGO
NA TEMAT 'OFIARY MSZY'
Jak już wyjaśnialiśmy wcześniej, Sobór Trydencki zwołany
został w celu sprecyzowania i ujednolicenia doktryny katolickiej
w odpowiedzi na wyzwanie Reformacji. Na XXIII Sesji, w części
II ustanowiono następujące kanony w tym temacie:
- "Jeżeli ktokolwiek będzie twierdził, że w Mszy
nie jest ofiarowana Bogu prawdziwa ofiara, lub że to, co jest
ofiarowane, to nic innego jak tylko Chrystus podany do zjedzenia, to niech
będzie wyklęty";
- "Jeżeli ktokolwiek będzie twierdził, że przez
słowa: Czyńcie to na moją pamiątkę, Chrystus nie uczynił apostołów
kapłanami, lub że nie ustanowił tego, iż oni sami oraz inni
kapłani mają ofiarować Jego ciało i krew, to niech będzie przeklęty";
- "Jeżeli ktokolwiek będzie twierdził, że ofiara
Mszy ma na celu jedynie oddanie chwały i dziękczynienia lub
jest jedynie upamiętnieniem ofiary spełnionej na krzyżu i nie
ma w niej mocy przebłagalnej, lub przynosi ona pożytek jedynie
temu, kto ją przyjmuje i nie powinna być ofiarowana za żywych
jak i umarłych z przyczyny grzechów, kary, uświęcenia oraz innych
potrzeb, to niech będzie przeklęty";
- "Jeżeli ktokolwiek będzie twierdził, że przez
ofiarę Mszy, popełniane jest bluźnierstwo wobec najświętszej ofiary
Jezusa Chrystusa na krzyżu, niech będzie przeklęty".
Lecz czy taka jest ofiara Rzymu dzisiaj?
Na wypadek, gdyby ktokolwiek miał wątpliwości na temat
obecnego stanowiska Rzymu w tej sprawie, przytaczam cytat z dokumentów
II-go Soboru Watykańskiego (1963 -65): "Podczas ostatniej Wieczerzy...
nasz Zbawiciel ustanowił Eucharystyczną ofiarę swojego ciała i krwi.
Uczynił to w celu ustanowienia swojej ofiary na krzyżu, ofiarą
nieustającą i wieczną..." - (str. 154; The Document of Vatican
II. Walter M. Abbot).
Katechizmy nauczają, że ofiara mszy to ta sama ofiara,
która miała miejsce na Kalwarii, bo za każdym razem jest w niej
powtórzona ofiara Jezusa Chrystusa. W istocie, chleb w eucharystii
nazywa się hostią, co po łacinie oznacza dosłownie "ofiara".
JAKI JEST CEL OFIARY MSZY?
Aby dać pełną odpowiedz na to pytanie, zacytujmy
współczesną literaturę kościoła: książkę pt. "This is the Catholic
Church" (Taki jest Kościół Katolicki):
"Ofiara jest najgłębszą treścią religii. Tylko przez
ofiarę można osiągnąć pojednanie ze Stwórcą w sposób doskonały. Również
sam Chrystus jedynie przez ofiarę mógł zdobyć to pojednanie dla człowieka".
"To, co czyni z Mszy szczególną,
najbardziej wzniosłą ofiarę, wiąże się z tym, że na ołtarzu
ofiarowany jest sam Chrystus. Msza jest kontynuacją ofiary Chrystusa,
którą złożył On ze swego życia, przez swoją śmierć. Jezus jest więc
kapłanem składającym ofiarę, będącym nie tylko kapłanem tej ofiary
(krzyża), lecz również i samym przedmiotem tej ofiary. Msza ma
wobec tego to samo znaczenie, co ofiara na krzyżu. Niezależnie
od tego ile razy jest ona składana i w ilu miejscach jednocześnie,
jest to ta sama ofiara Chrystusa. Chrystus ofiaruje siebie we Mszy w sposób
wieczny".
Lecz Jezus powiedział: "Wykonało się!".
Dla każdego prawdziwie wierzącego, słowa te brzmią bardzo przyjemnie:
"Wykonało się!" (J 19,30). Okrzyk ten zwiastował,
że cierpienia naszego Pana skończyły się; Jego misja została wykonana!
Życie Jezusa obfitowało w cierpienia. Niósł On na sobie ciężar
świata, nawet swych najbliższych przyjaciół. Wiódł życie doskonałe wobec
Boga i ludzi, a nagroda jaką otrzymał na ziemi to: wyśmiewanie,
opluwanie, bicie, a w końcu przybicie gwoździami do krzyża.
Przyjmował to wszystko chętnie, gdyż wolą Boga Ojca było ofiarowanie Go
jako zadośćuczynienie za grzechy całego świata: przeszłe, obecne
i przyszłe!
Lecz oto jakie, według jednego z księży katolickich,
jest prawdziwe znaczenie słów "wykonało się": "Słowa te
nie oznaczają, że Jego ofiara zakończyła się, lecz że dokonało
się Jego dotychczasowe, normalne, ziemskie życie i został On utrwalony
w postaci ofiary... Rozpoczął następnie swoją wieczną służbę jako
nieustająca ofiara Nowego Przymierza" (The Sacrifice of Christ, W.
Grace). Według Rzymu, Chrystus musi więc "wiecznie" i nieustannie
umierać za grzech. Czy widziałeś jak w kościołach katolickich
Chrystus wciąż jeszcze ukazany jest jako wiszący na krzyżu?
Każdy krucyfiks z podobizną Chrystusa przybitego
gwoździami ujawnia istotę katolicyzmu i jego doktrynę: Chrystus wciąż
(?) umiera za grzechy świata (!) - cóż za kapłaństwo!
Wystarczy sięgnąć do Pisma Świętego, aby poznać prawdę.
Wiele autorytetów kościoła katolickiego, jak np. św. Ambroży, skłaniało
się do idei obecności fizycznej w hostii, ale w sposób otwarty
wysunął ją dopiero w roku 831 n.e. Paschiasiu Radertus - mnich benedyktyński.
Jednak jeszcze przez następne cztery wieki, zarówno hierarchia kościelna
jak i wyznawcy toczyli teologiczną wojnę wokół tej doktryny i dopiero
na IV Soborze Laterańskim została ona oficjalnie sformułowana i kanonizowana
przez papieża Innocentego III jako dogmat.
Historycy Kościoła mówią, że gdy po raz pierwszy
wprowadzono tę doktrynę w życie, księża bardzo uważali, żeby nie upuścić
na ziemię żadnego okrucha, by nie zranić ciała Chrystusa (a
nawet nie dopuścić do zjedzenia Go przez mysz lub psa). Toczyły się
bardzo poważne dyskusje na temat tego, co należy zrobić, gdy
jakaś osoba zwymiotuje po przyjęciu sakramentu. Na Soborze w Konstancji
dowodzono, że jeżeli komunikant (ksiądz dający komunię) uroni trochę
wina (krwi Chrystusa) na swoją brodę, to zarówno jego brodę, jak
i jego samego należy zniszczyć przez spalenie.
JAK RZYM TRAKTUJE BIBLIĘ?
Zanim przyjrzymy się, co Biblia ma do powiedzenia
na ten temat, zapoznajmy się z oficjalnym katolickim stanowiskiem
wobec Pisma Świętego. Zgodnie z niepodważalnym dekretem uważają oni,
że "tradycje kościelne są tak samo ważne jak Biblia".
Nie jest to tylko pogląd teologiczny, lecz jest to kanon
wiary, ustanowiony na tym samym Soborze w 1545 roku. Wyznaje
się go w całej rozciągłości i dzisiaj: "Nauka Kościoła
będzie zawsze zgodna z Pismem Świętym i właśnie przez naukę
Kościoła możemy pełniej zrozumieć prawdy w nim zawarte. Do Kościoła
katolickiego należy ostateczna interpretacja wskazań Ducha Świętego, objawionych
w słowach Pisma".
A zasady interpretacji Pisma są następujące:
"Właściwego znaczenia słów Pisma poszukują zazwyczaj
ci, którzy są specjalnie w tym celu wyszkoleni. Ich badania prowadzą
do wniosku, że żadna interpretacja, która nie jest zgodna z niezmienną
nauką Nieomylnego Kościoła, nie może być prawdziwa".
Każda myśląca osoba zdaje sobie sprawę z tego, jak
niebezpieczne są takie założenia i że na ich podstawie można
manipulować Pismem tak, żeby odnaleźć w nim absolutnie każde znaczenie!
Można to zaobserwować na przykładzie różnorodnych kultów. Sekta Moone'a,
Mormoni, Świadkowie Jehowy - wszyscy oni uzasadniają swoje fałszywe nauki
"nowymi objawieniami" albo "natchnionymi interpretacjami".
Każda z tych sekt twierdzi, że Duch Święty objawił te nowe prawdy
jej założycielowi. Można paść ofiarą różnych mistyfikacji i oszustw,
jeżeli interpretacji Biblii szuka się w nauce księdza lub pastora,
zamiast sprawdzić to, co mówi pastor czy ksiądz, w świetle Biblii.
ANALIZA TEKSTÓW BIBLIJNYCH
Pamiętając o tych uwagach, omówimy pokrótce dwa
głośne fragmenty z Pisma, na które powołuje się Kościół Rzymski
w celu wykazania, że sam Jezus jest autorem nauki o transsubstancjacji:
"Kto spożywa moje Ciało i pije moją krew, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje Jest prawdziwym
pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem" (J 6,54-55).
Katoliccy uczeni sądzą, że w tych słowach Jezus
wyjaśnia, iż daje im w sposób dosłowny swoje fizyczne ciało i krew
do spożycia, aby mieli życie wieczne. Jednakże po nieco bliższej
analizie całego kontekstu (wersety 27-71 ) staje się jasne, że Jezus
mówił tu nie o fizycznym, lecz duchowym pokarmie i napoju.
Pokarm spożywa się, aby zaspokoić głód, a w wierszu
35 Jezus mówi: "Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął".
Jezus tutaj nie obiecuje wiecznego uwolnienia od fizycznego głodu.
Mówi On oczywiście o duchowym głodzie człowieka, to jest o pragnieniu
sprawiedliwości i zbawienia. Tym, którzy do Niego przyjdą,
obiecuje, że zaspokoi na zawsze ten głód. Wobec tego "jeść"
znaczy przyjść do Niego (Mt 5,6; J 4,31-34). Pijemy po to,
aby zaspokoić pragnienie. W wierszu 35 Jezus kontynuuje: "...kto
we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie". A więc wierzyć
w Niego - znaczy "pić" (J 4,13-14).
Nikt nie może twierdzić, że Jezus myślał o dosłownym
jedzeniu Jego fizycznego ciała i piciu Jego krwi w celu osiągnięcia
życia wiecznego. Świadczy o tym następujący werset (63): "Duch
daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które ja wam
powiedziałem, są duchem i są życiem". Tutaj Jezus wyraźnie
wskazuje, co powinniśmy jeść i pić, aby mieć życie wieczne!
"To jest ciało moje (...), to jest moja krew"
(Mt 4,4; 26,26.28). Katolicy opierają cały swój system religijny na własnej
interpretacji tych dwóch wierszy. Z uporem obstają przy tym,
że Jezus wymawia w nich pierwsze kapłańskie błogosławieństwo,
które w sposób tajemniczy zamienia chleb i wino w Jego
ciało i krew. Absolutną błędność takiej interpretacji można łatwo
wykazać. Jezus fizycznie był obecny cały czas zarówno przed, w czasie,
jak i po łamaniu chleba i piciu ze wspólnego kielicha! On nie został
w tym czasie przemieniony w jakiś płyn i chleb. Jego ciało
pozostało nietknięte, a w Jego żyłach wciąż krążyła krew. On
nie znikł sprzed oczu uczniom, aby następnie pojawić się pod postacią
chleba i wina.
Przypatrzmy się bliżej Jego słowom. Nikt nie może
zaprzeczyć, że mamy do czynienia z językiem symbolicznym. Jezus
nie powiedział: "to się stało" lub "to się przemieniło,
lecz "to jest" - to znaczy: "oznacza", "reprezentuje"
lub "służy jako".
Jeżeli trzymam fotografię mojego syna i mówię "to
jest mój syn", to oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że fotografia
jest moim synem. Jest oczywiste, że to, co Jezus powiedział,
ma znaczenie symboliczne, a nie dosłowne i nie był On pierwszym
w Biblii, który w sposób przenośny nakazał określać puchar z płynem
jako krew.
Pewnego razu przyjaciele króla Dawida usłyszeli, jak
bardzo pragnął on napić się wody ze studni w Betlejem. Pomimo skrajnych
niebezpieczeństw przedarli się poprzez nieprzyjacielskie linie i przynieśli
mu ją. Lecz gdy Dawid dowiedział się, że ci ludzie zaryzykowali przez
to swoim życiem, odmówił wypicia wody i wykrzyknął: "Czyż nie jest
to krew tych, którzy narazili swoje życie"?
Na stronach ewangelii znajdujemy wiele miejsc, w których
użyto języka metafor. Jezus mówi o sobie jako o "drzwiach",
"krzewie winnym", "świetle", "korzeniu",
"skale", "jasnej gwieździe porannej" i "chlebie".
Cały fragment jest napisany tak prostym językiem, że dla każdego
uważnego czytelnika staje się jasne, iż Wieczerza Pańska miała przede
wszystkim charakter pamiątki, a nie rzeczywistej ofiary. "Czyńcie
to na moją pamiątkę" (Łk 22,19).
POGAŃSKIE POCHODZENIE NAUKI
Jakie jest rzeczywiste źródło tej nauki? Tak jak wiele
innych obrzędów i praktyk katolicyzmu rzymskiego, transsubstancjacja
już wcześniej występowała w religiach pogańskich. Znany historyk
Will Durant powiedział, że wiara Kościoła rzymskokatolickiego w transsubstancjację
wyrażająca się w ceremoniach, to "jedna z najstarszych
ceremonii religii prymitywnych". Synkretyzm i mistycyzm Bliskiego
Wschodu wywarły wielki wpływ na kraje Zachodu, szczególnie na Włochy.
W Egipcie kapłani piekli specjalne ciastka, które po poświęceniu
miały się przemienić w ciało Ozyrysa. Idea transsubstancjacji była
również obecna w religii Mitry (mitraizmie), w którym sakrament
ciasta i napoju "Haoma" miał wiele cech obrzędów katolickiej
eucharystii. Idea zjadania bóstwa bardzo rozpowszechniła się wśród ludów
Meksyku i Ameryki Środkowej na długo przed tym, zanim usłyszały
one o Chrystusie. Gdy hiszpańscy misjonarze wylądowali po raz
pierwszy w tych krajach, "ich zaskoczenie wzrosło, gdy
patrzyli na obrzędy religijne, bardzo przypominające im komunię...;
podobizny wykonane z ciasta, zjadane przez tych, którzy twierdzili,
że jest to ciało bóstwa".
DLACZEGO WIĘC TEGO NAUCZAJĄ?
Przed zakończeniem powyższych rozważań należy zadać sobie
pytania: "Dlaczego Kościołowi rzymskokatolickiemu jest taka doktryna
potrzebna? Dlaczego uważają, że Jezus chce, aby Go publicznie zjadano"?
To pytanie nie dawało mi spokoju podczas czytania katechizmu i książek
zawierających doktrynę Kościoła katolickiego. Ale odpowiedź na to
pytanie nie należy do przyjemnych. Jak już wcześniej powiedziałem,
implikacje i praktyczne wnioski wynikające z nauki o transsubstancjacji
są znacznie gorsze od samej doktryny.
Doktryna o transsubstancjacji jest centralną osią,
z której na kształt pajęczyny rozpiętej przez pracowitego pająka
wokół centralnego punktu, wywodzi się cała nauka Rzymu.
RADYKALNE OSTRZEŻENIE PAWŁA
Gdy tak siedziałem zszokowany, czytając powtarzające
się w dokumentach Soboru Trydenckiego zdanie: "Niech będzie
przeklęty", myślałem jednocześnie o tym, jak te groźby nieuchronnie
spadną na ich własne głowy, ponieważ głos naszego brata Pawła woła
do nas poprzez wieki: "Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba
głosił nam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie
przeklęty!" (Ga 1,8).
Paweł ostrzega, że nie należy słuchać nawet autentycznego
anioła z nieba, gdyby głosił "odmienną doktrynę", tym bardziej
mówi: "choćbyśmy nawet my". Paweł surowo przestrzegał Galacjan,
aby nie słuchali nawet jego - głównego apostoła i mistrza prawdziwej
doktryny - gdyby odwrócił się od którejkolwiek z fundamentalnych
nauk ewangelii.
O ileż bardziej wobec tego powinniśmy odrzucić zdumiewające
praktyki i tradycje systemu, który jest nie tylko antybiblijny,
ale poza tym uważany jest w mistycyzmie za graniczący w niebezpieczny
sposób z okultyzmem!
KONKLUZJA -DEFINICJA KULTU
Jestem pewien, że wielu spośród tych, którzy doczytali
do tego miejsca, zaczyna zastanawiać się, czy (i kiedy) użyję słowa
"kult". Dzisiaj to słowo używane jest często i bez większego
zastanowienia. Szafują tym słowem, odnosząc go do jednostki lub grupy,
która ma te same poglądy co oni. Natomiast ja nie zamierzam
użyć tego słowa bezmyślnie. Na podstawie Biblii mogę stwierdzić,
że każdej osobie grozi niebezpieczeństwo zbratania się z "fałszywymi
braćmi", jeżeli będzie wchodziła w kolizję z którymś z trzech
podstawowych aspektów prawdy biblijnej (choć przedstawionych tu w sposób
bardzo skondensowany):
1) Kim jest Jezus? - Synem Bożym, Bogiem Synem, Stworzycielem
wszechświata.
2) W jakim celu przyszedł? - Aby umrzeć raz za grzechy
ludzkości, następnie by zmartwychwstać jako wieczny kapłan wszystkich
swoich wyznawców.
3) W jaki sposób dana osoba korzysta ze śmierci
Chrystusa za grzech? - Zostaje uznana za sprawiedliwą, jeśli
całą wiarę i nadzieję złoży w skończonym dziele Chrystusa i otrzymuje
dar Boży - życie wieczne (zbawienie).
Kościół katolicki uznaje się za wyznanie chrześcijańskie,
gdyż reprezentuje ortodoksyjne stanowisko odnośnie punktu l. W tej
Kronice wykazałem dotąd, że jest on niebezpiecznie chwiejny w kwestii
zadośćuczynienia - zastępczej śmierci Chrystusa za grzeszników -
punkt 2. Ale jeżeli pozostała jakaś wątpliwość co do tego, czy Kościół
rzymskokatolicki ma autentyczny i biblijnie chrześcijański charakter,
to pomoże ją rozwiązać kolejny aspekt sprawy - "Zbawienie według
Rzymu", który zawiera wyczerpującą analizę rzymskich poglądów na to,
w jaki sposób otrzymuje się zbawienie.
|
|